poniedziałek, 3 marca 2014

Więcej o moim umyśle

Czasem nachodzą mnie takie dni, kiedy zupełnie nic nie sprawia radości i nie zajmuje umysłu na dłużej niż krótką chwilę. Błąkam się wtedy po domu, niepomna na wciąż oczekujące mojej uwagi sprawy oraz rzeczy, które miały być zrobione „na wczoraj”. Zakładam na uszy słuchawki, niemal bez życia opadając na łóżko. Choć wiem, że nie uda mi się zasnąć, uparcie zamykam oczy i przykrywam się kocem. Potrafię spędzić w tej pozycji do pięciu godzin. (Po tym czasie moja mp3 zazwyczaj się wyładowuje, co zmusza mnie do ruszenia się z miejsca i podłączenia jej do kontaktu).
Dzisiaj, pomimo tego że za kilka godzin nastanie Wigilia, siedzę bezczynnie przed laptopem, zapisując te słowa. Gdyby nie brak Internetu, pewnie spędziłabym dzień nieco mniej produktywnie. Mój mózg chyba nie jest w stanie wytworzyć teraz bardziej skomplikowanych myśli niż „kawa mi się skończyła” czy „wciąż jest mi zimno, czemu te kaloryfery nie grzeją?”. Nurzam się w tych prymitywnych problemach, całkowicie zapominając o świecie. Porządki świąteczne są już prawie ukończone, co daje mi prawo do chwili odpoczynku. Ale odpoczynek od myślenia? Nie powinnam sobie na to pozwalać.
Zauważyłam, że w ostatnim czasie w ogóle przestałam tworzyć ambitniejsze plany niż „przeżyj szkołę, wróć do domu, odrób lekcje, posiedź na Facebooku, idź spać”. Muszę coś z tym zrobić. Źle się czuję z wiedzą, że nie robię nic ponadto. Zupełnie jakby dopadła mnie choroba zwana przeciętnością. Oceny mam średnie, życie prywatne też. Cóż innego mi pozostało, niż wyróżnianie się za pomocą realizowania moich celów? Po prostu chcę być wyjątkowa. Czy to tak wiele? Czyżbym wyczerpała już zapas ambicji na ten rok?
Pytania, pytania wszędzie. A o odpowiedź nikt się nie pokusi. Odpowiadanie wiąże się z ryzykiem błędnych tez i prowadzi w szaleńczą spiralę nieprawd i nieścisłości. W takie obszary mało kto pragnie trafić. Z własnego wyboru lądują weń tylko głupcy. Czy to wszystko ma jakikolwiek sens? Zapisywanie tego nie sprawi, że cała sprawa stanie się bardziej klarowna ani też nie podsunie mi pomysłów na kolejne cele. Jednak moja psychika tego potrzebuje.
Chyba jestem artystką. A przynajmniej chcę nią być. Rysuję oraz maluję po ścianach w moim pokoju, piszę - chyba nazbyt - patetyczne wiersze, rozpoczynam tworzenie dziesiątek opowiadań i próbuję sama stworzyć dla siebie unikalny, alternatywny styl. Dodatkowo, I’m a thinker, not a talker. Początkowo miałam zamiar zapisać tę frazę po polsku, jednak traci ona wtedy swój charakter i zmienia się treść, którą chciałam przekazać. Jestem zamkniętą w sobie introwertyczką ze skrzywionym poczuciem humoru oraz szczeniackimi poglądami na ten świat. I jestem z tego dumna.

- z (dotychczas) niepublikowanych

zapisków Unathy Painappuru, 24 grudnia 2013


__________________________________________


Zajrzałam dziś do swojego ledwie działającego laptopa, na którym znalazłam sporo swoich notatek z czasów, gdy musiałam się obejść bez internetu. Postanowiłam, że dokleję to do bloga, tak ot, po prostu. Zwykła zachcianka. Czy ma to jakiś sens? Prawdopodobnie nie. Ale po co komu logiczne rozumowanie?